Alpejska wyprawa - dzień 5. Breithorn i Schronisko Ayas

Żadne z nas nie spodziewało się tak niesamowitego widoku rano po przebudzeniu.
Wschód słońca w takim miejscu to był najlepszy pomysł na ten poranek.


Plan na dzisiejszy dzień Breithorn.
Pobudkę zaplanowaliśmy na 4:30 żeby jak najszybciej wyruszyć na szlak. Wcześnie rano śnieg jest bardziej zmrożony i łatwiej się po nim chodzi, dlatego też warto wybierać jak najwcześniejsze godziny na wyjście w góry.


Przed wyruszeniem w trasę wstąpiliśmy jeszcze do schroniska w którym już o godzinie 5 panował ruch.
Zjedliśmy szybkie śniadanie, zaopatrzyliśmy się w zapas wrzątku na trasę i mogliśmy zacząć przygotowywać się do drogi.
Szlak którym szliśmy przebiegał w wielu miejscach przez lodowiec, co wymagało związania się liną i użycia pętli ratunkowych na wypadek wpadnięcia do szczeliny.


Początkowo trasa przebiegała wzdłuż stoków narciarskich przez Plateau Rosa, następnie po dotarciu do podnóża Klein Matterhornu znaleźliśmy się na rozległej przełęczy Breithorn Pass skąd można było zobaczyć poprowadzone liczne drogi zarówno na szczyt Breithornu jak również w kierunku innych szczytów masywu Monte Rossa.


Po krótkim odpoczynku na przełęczy rozpoczęliśmy podchodzenie trasą poprowadzoną zygzakiem po zboczu góry.
Podejście nie było ani trudne ani strome jednak z każdym krokiem coraz bardziej dawała się we znaki wysokość która wymuszała na nas coraz częstsze przerwy.


Nareszcie po około 2,5 godziny znaleźliśmy się na upragnionym zachodnim wierzchołku Breithornu z którego rozciągał się niesamowity widok na otaczające go sąsiednie szczyty: Polux i Castor, Lyskamm, Dufourspitze i Matterhorn Klein, a także na dolinę która wypełniona była olbrzymim porozcinanym przez szczeliny lodowcem.


Po chwili przerwy i radości na szczycie ruszyliśmy dalej w drogę rozpoczynając od niesamowitego przejścia granią prowadzącego na przełęcz łączącą wierzchołek zachodni z wierzchołkiem centralnym.


Naszym następnym celem było schronisko Rifugio Guide Valle d'Ayas. Droga do niego początkowo prowadziła tak samo jak na Castor, jednak przed samą górą należało skręcić w prawo, w dół, w stronę doliny Aosty. 


Uwaga: trasa z Breithornu w stronę Castora i dalej w stronę schroniska Ayas jest wymagająca. Znajduję się tam dużo szczelin. Osoby bez odpowiedniego przygotowania i wiedzy na temat prawidłowego poruszania się po lodowcu nie powinny się jej podejmować.


Schronisko Ayas, pomimo że na zewnątrz wydawało się całkiem zwyczajne, w środku było wypełnione magiczną atmosferą. W jadlani zastał nas widok tłumu uśmiechniętych alpinistów zajadających się pysznym włoskim makaronem.


Jest to schronisko rodzinne, prowadzone przez przesympatycznych ludzi. Będąc tam, czuliśmy się jakbyśmy także należeli do części tej rodziny. 
Włosi po raz kolejny udowodnili, że są niesamowicie gościnnym narodem. Po przyjściu do schroniska okazało się, że nie ma w nim wolnych miejsc noclegowych, jednak przynieśli nam wygodne materace i zaproponowali możliwość noclegu na podłodze w jadalni. W momencie kiedy chcieliśmy zapłacić usłyszeliśmy, że nasi gospodarze czuliby się źle gdyby przyjęli pieniądze za to, że śpimy na podłodze.


Zaskakiwali nas jeszcze wielokrotnie tej nocy, przynosząc poczęstunek w formie makaronu, a także podając darmowe wino.