Alpejska wyprawa - dzień 3. Zermatt - Schronisko Gandegghütte

Dzisiaj rano nie obudził nas tak jak przewidywalismy budzik, ale głośny,  uciążliwy dla ucha, gromiacy z nieba deszcz. Jedyne co mieliśmy w głowach to ostatki nadziei, że to jest tylko sen i po przebudzeniu zobaczymy zatopione w słońcu góry.
Rzeczywistość jednak była inna... pogoda dalej nas nie rozpieszczała, mimo to szybko złożyliśmy namiot, spakowaliśmy rzeczy na dzisiejszy dzień i ruszyliśmy w drogę.
To był najlepszy wybór z możliwych. Po jakimś czasie wędrówki w mżawce nie widząc za chmurami gór, które powinniśmy widzieć, nagle rozpogodziło się iiii naszym oczom ukazał się upragniony Matterhorn!


Dzisiejszego dnia naszym celem było dotarcie w okolice schroniska Gandegghütte.
Niedługo po opuszczeniu Zermattu i wkroczeniu w piękne alpejskie lasy i doliny znaleźliśmy w magicznym miejscu. Była nim kawiarnia Zum See prowadzona przez uroczych ludzi Maxa i Greti.



Po wypiciu kawy która w takim miejscu smakowała jak nigdy dotąd ruszyliśmy dalej.
(Kiedy chcieliśmy kupić tam wodę,  dowiedzieliśmy się od właścicielki kawiarni że niedaleko płynie źródełko, z którego możemy uzupełnić wodę za darmo)


Droga, którą wędrowaliśmy była bardzo dobrze oznaczona. Spotkaliśmy gromadkę uroczych świstaków.


Oczywiście nie ominął nas deszcz, jednak po kilku godzinach marszu dotarliśmy do celu.


Z okolic schroniska rozpościerał się niesamowity widok na wszystkie strony świata, a przede wszystkim na nasz cel Bereithorn.



Poznaliśmy tam też najwyższej mieszkającego na świecie kota.